Szanowny Panie Profesorze,

Media cytują ostatnio Pana wypowiedź, w której wyraził Pan pogląd, że "antyszczepionkowcy" powinni płacić za swoje leczenie.

Mam nadzieję, że równie gorliwie zacznie Pan teraz apelować, aby alkoholicy oraz palacze papierosów ponosili koszty leczenia marskości wątroby lub raka płuc. No bo skoro chciałby Pan dotkliwie karać rodziców za to, że boją się ryzykować zdrowie własnych dzieci w imię tak zwanej stadnej odporności, to chyba tym bardziej powinien się Pan domagać - o ile jest Pan oczywiście człowiekiem konsekwentnym - aby osoby, które same na własne życzenie zniszczyły swoje zdrowie, leczyły się za własne pieniądze. Mam również nadzieję, że wymyśli Pan również jakiś skuteczny system kar odstraszający potencjalnych morderców, czyli pijanych kierowców, od siadania za kierownicę.

Pozwolę sobie Pana teraz zapytać, kto w Pana rozumieniu jest "antyszczepionkowcem".

Czy więc "antyszczepionkowcem" jest w Pana rozumieniu rodzic, który zanim zaszczepi swoje dziecko, chciałby się jedynie dowiedzieć, jakie dane świadczą o tym, że w Polsce dzieci szczepione są zdrowsze od dzieci nieszczepionych? Jeśli nie, to jakie kryteria decydują o tym, kto "antyszczepionkowcem" jest, a kto nie jest?

Czy w Pana ocenie należy rodziców karać za to, że nikt nie potrafi im odpowiedzieć na proste pytanie, ile dzieci zmarło w Polsce w ciągu ostatnich 15 lat wkrótce po szczepieniu i jakie były przyczyny tych zgonów?

Czy uważa Pan, że należy karać rodziców za to, że nikt nie potrafi im odpowiedzieć na pytanie, ile ciężkich niepożądanych odczynów poszczepiennych niezgłoszonych przypada na każdy ciężki NOP zgłoszony przez lekarzy do sanepidu?

Czy rodzice powinni być karani, ponieważ nikt w Polsce nie wie, ile mamy co roku hospitalizacji dzieci do 4 tygodni od szczepienia oraz jak często statystycznie hospitalizacji potrzebują dzieci szczepione i nieszczepione?

Czy aby na pewno należy karać rodziców za to, że nikt w Polsce nie wie, jak często z tak zwanych nieznanych przyczyn umierają w naszym kraju dzieci szczepione i nieszczepione, albo jak często choroby nowotworowe, neurologiczne, immunologiczne, metaboliczne lub psychiczne występują w Polsce w populacji szczepionej i nieszczepionej?

Czy powinno się karać rodziców, bo nikt w Polsce nie wie, ile dzieci co roku umiera na sepsę do 4 tygodni od szczepienia?

Czy należy karać rodziców za to, że przed szczepieniem noworodka szczepionką BCG oczekują od lekarza, aby zgodnie z prawem wykluczył u tego dziecka wrodzone niedobory odporności?

Czy naprawdę uważa Pan, że należy rodziców karać za to, że odmawiają udziału w eksperymencie polegającym na sprawdzeniu, czy wstrząs anafilaktyczny być może doprowadzi do śmierci ich dziecka, aby osoby, które nie mogą się szczepić, mogły się czuć bezpiecznie?

Czy uważa Pan, że szczepionka, która otrzymuje pozwolenie na obrót, ma już od razu, od samego początku, wykryte wszystkie możliwe przeciwwskazania i wszystkie możliwe działania niepożądane? Skoro tak, to w jakim celu istnieje IV faza badań klinicznych?

Czy potrafi Pan wymienić z nazwy choć jedną szczepionkę, dla której kwalifikacja ochotników do udziału we wszystkich przedrejestracyjnych badaniach klinicznych bezpieczeństwa tej szczepionki wyglądała identycznie, jak kwalifikacja dzieci w Polsce do szczepienia obowiązkowego, a więc polegała jedynie na kilkuminutowym i symbolicznym "opukaniu i osłuchaniu"?

Panie Profesorze, ile dzieci w Pana ocenie warto co roku w Polsce pozbawić życia na skutek powikłań poszczepiennych, aby poprzez stadną odporność chronić osoby, które nie mogą się szczepić? Jest Pan w stanie podać tę liczbę?

Ilu dzieciom w Polsce warto co roku trwale zniszczyć zdrowie na skutek ciężkich powikłań poszczepiennych, aby osoby, które nie mogą się szczepić, mogły się w naszym kraju czuć bezpiecznie?

Czy oczekuje Pan, że priorytetem wszystkich rodziców w Polsce, zamiast bezpieczeństwa ich własnych dzieci, będzie bezpieczeństwo anonimowych osób, które nie mogą się szczepić?

Jeśli znajdzie Pan chwilę na odpowiedź, to będzie mi bardzo miło.

Pozdrawiam.

Wszelkie posty które były tutaj o Attyli i Hunach zostaną do końca tygodnia skasowane zgodnie z zasadą że nie pokazuje tego co potem będzie w książce żeby nie sprzedawać tematu.

Do przeczytania - na początek mam około 20 książek i mnóstwo innych opracowań, o Hunach wcale nie jest tak malo jak sie wydaje, tyle że trzeba umieć szukać. Ptolemeusz narysował Hunów w 175 roku w Sarmacji Europejskiej na dzisiejszej Ukrainie a archeologicznie "zaczynają" się nad Wołgą

Wg wiedzy oficjalnej średniowieczni dziejopisowie błądzili mocno bo uznawali Attyle za króla Vandali a wielu uznawało Hunów za ich odłam albo za Sławian, a moim zadaniem będzie pokazanie że oni wcale nie błądzili. Od czasów Wincentego Kadłubka istniała tradycja łączenia Polaków z Vandalami, więc mógł kronikarz polsko-śląski pod koniec XIII w. włączyć Attylę do dziejów polskich, uznając, że wśród Vandalów nastąpił rozłam, a Attyla, jako Rex Vandalorum, władał jedną ich gałęzią, zwaną Hunami.

Ten pomysł rozwinął mnich Augustyn (dawniej nazywany Angelusem) ze Stargardu w poł. XIV w., który bronił tezy o odrębności Pomorza od Polski i odwiecznej wrogości polsko-pomorskiej. Wg niego Vandalowie byli wspólnymi przodkami Pomorzan i Polaków. Po śmierci Vandy ale w V wieku około 430 roku a nie w VIII wieku doszło do rozpadu, lepsza część Vandali zmieniła nazwę na Pomorzan, a ich pierwszym władcą został Rex Vandalorum Attyla – Primus Pomeranorum Rex.

Autor Kroniki wielkopolskiej z końca XIII wieku próbował wytłumaczyć słowiańskie, jak sądził, pochodzenie Węgrów.

Wywodził ich z kraju nad rzeką Wkrą (niem.: Ucker), wpadającą do Morza Bałtyckiego. Wypierani przez Gotów postanowili udać się z rodzinami do Panonii,, aby wędrówką nie „wyrządzać szkód i przykrości swemu ludowi słowiańskiemu”, uczynili to „w sposób bardzo niebezpieczny”, wędrując przez kraj Teutonów, Burgundię, Lombardię aż do Sławonii.

Węgrzy nie są Sławianami ale to nie wyklucza "słowiańskości" Attyli bo Madziary fałszywie sobie przykleili że pochodza od Hunów czego do dziś nie potrafią udowodnić.

„Ich król Tyla, zwany w pismach Attyla, przybywszy do Panonii, w niej obrał sobie stałe miejsce pobytu”. Ponieważ napłynęło do nich wiele ludów słowiańskich, porzucili nazwę Wkrzanie i przyjęli Vandalów. „Część zaś owych Słowian, którzy od rzeki Wkry nazywali się Wkrzanami” – jeszcze bardziej komplikuje sprawę kronikarz wielkopolski – „potem od czasu zmieszania się z ludem Hunów (…) zarówno od Hunów, jak i od Wkrzan została nazwana Węgrami” (Kron. wlkp., prolog).

Powodem takiego połaczenia było podobieństwo nazw Ungari, Hungari – Hunni – Vcra, Ukra. A zatem w Polsce i na Pomorzu Attyla został uznany za Sławianina.

BIZANTYJSKI HISTORYK PRISCUS BYŁ NA DWORZE ATTYLI w 448 i zanotował ciekawą rzecz...Attyla różnił się od innych "Scytów" zachowaniem i obyczajami, niżej cytat z "History of the Later Roman Empire" by J. B. Bury/ 1923 rozdział 9 :

"Luksusowy posiłek, podany na srebrnym talerzu, został przygotowany dla nas i barbarzyńskich gości, ale Attyla zjadł tylko mięso na drewnianej tacy. We wszystkim innym wykazywał się umiarkowaniem; jego kielich był z drewna, a gościom podano kielichy ze złota i srebra. Jego strój również był dość prosty i bardzo czysty. Miecz, który miał przy sobie, zapadki jego scytyjskich butów, uzda jego konia nie były ozdobione jak innych "Scytów", złotem czy klejnotami" - koniec cytatu

Starożytni Grecy a potem Rzymianie nie wiedząc zbyt dużo o „Barbarzyńcach” upraszczali zbyt skomplikowaną dla nich rzeczywistość i ludy mieszkające na północ i wschód od Dunaju nazywali zbiorczo „Scytami”.

Scytą nazywany był wenedzki Radagajs – król Vandali, czy właśnie Attyla jak również czasami Sarmatów, Alanów czy starożytnych Sławian też nazywano Scytami, a prawdziwi Scytowie po podbiciu przez Sarmatów w II wieku p.n.e zostali wchłonięci / odeszli bardzo mocno przetrzebieni za Wołgę za wschód, wiedział o tym Ptolemeusz który używał nazwy „Sarmacja” a nie Scytia dla obszaru od Donu do Wisły który był kolebką wszystkich sławiańskich ludów.